Chcesz rzucić palenie? Zrób to porządnie raz na zawsze!

jak rzucić palenie

Jak zatem zmotywować się do odstawienia papierosów ?

Powiadom o swojej decyzji zaprzestania palenia społeczność naszego portalu. Będą wspierali Cię w Twojej decyzji.





Codziennie na koniec dnia możesz odkładać w skarbonce kwotę, która normalnie poszłaby na papierosy (wiele osób tak czyni), by potem przeznaczyć te fundusze na coś miłego.

W ciągu pierwszych dni odnotujesz odczuwane przez siebie korzystne efekty: powrót zmysłów smaku, zapachu, poprawę kondycji fizycznej.
Możesz napisać na kartce listę argumentów za rzuceniem palenia. Może jest to Twoje zdrowie, może robisz to dla rodziny, a może powodem są prostu finanse ?

Najtrudniejsze są pierwsze trzy dni niepalenia i w tym okresie czasu najlepszym środkiem są rozmowy z innymi osobami w naszej Kawiarence, które odciągną Cię od myśli o papierosach. Z pomocą innych przetrwasz pierwszy kryzys, a po nim głód nikotynowy będzie coraz słabszy i jesteś na najlepszej drodze do wolności. Decyzja o rzuceniu będzie jedną z najlepszych decyzji w Twoim życiu.

Porady internautów

Imię: Damian
Rzucałem wielokrotnie i powiem tylko tyle, że aby rzucić to okropieństwo trzeba naprawdę chcieć. Nic na siłę! Żadna silna wola tu nie pomoże, silna wola doprowadza nas do jeszcze większej udręki. Pomaga mocne postanowienie - "nie chcę palić bo mi to niepotrzebne"- a nie myśli typu -"chciałbym rzucić ale dobrze mi z tym". Czasami "chcieć" a "móc" to dwie odrębne sprawy a tak właśnie jest z nałogiem. Dlatego 100% sukces zapewni Ci - drogi palaczu lub rzucający już - pozytywne myślenie na temat faktu rzucania. Dzień w którym postanawiasz skończyć z nałogiem ma być dla Ciebie nagrodą a nie karą.

Imię: Beccia
Polecam ruch, bo zniweluje braki dopaminy i związane z tym obniżenie nastroju, zajęcie rąk i czasu, wyrzucenie z domu akcesoriów do palenia (popielniczki, zapalniczki, stare puste paczki, napoczęte paczki itd.), wywietrzenie mieszkania. Rozmawiaj i szukaj towarzystwa niepalących. Przykro mi to mówić, ale w najbliższym czasie palacze nie grają z wami w tej samej drużynie i mogą wam rzucanie utrudniać. Nie poddawaj się atakom paniki i uczuciu pustki, niczego ci nie brakuje, papierosa można spokojnie wyrzucić ze swojego życia i zastąpić na setki sposobów. Każdy atak ochoty w końcu minie. Na początku możesz czuć się gorzej, ale to jak z narkotykami, to jest odwyk. Nie oduczysz się palić bezboleśnie w jeden dzień, skoro paliłeś prawdopodobnie całe lata. Na koniec jedno: nie ma czegoś takiego, jak tylko jeden papieros, tylko jeden mach. Gdy zaczynałeś palić, też nie od razu kopciłeś paczkę. Pisz tutaj, bo trudno ci pomóc i naraz napisać wszystko co ci się może przydać. Pytaj, wylewaj żale i wściekłości, byle nie raniąc innych. Powodzenia, to leży w zasięgu twoich możliwości:)

Imię: Dawid
Przeliczyć na kasę - ok 400 zł miesięcznie, rok - 4 800,00 zł - zaoszczędziłem ok 8 000,00 zł, które wydałem na naprawdę rzeczy, które cholernie cieszą. Pomoc bliskich osób jest bardzo ważna. W momentach zwątpienia nie sięgać po dymka, to tak jakby papierosy w ogóle nie istniały - nikt tego nie wyprodukował, to nie istnieje. Myślę, że każdy potrafi, trzeba tego chcieć. Jeśli ktoś naprawde nie jest pewien to, to jest tylko próba (zawsze na plus), ale postanowienie, że to koniec, to ma być koniec......... Powodzenia 🙂

Imię: Leszek
Czym jesteśmy?. Jesteśmy oczywiście sumą naszych myśli i przekonań. Dlaczego ktoś uważa się za szczęściarza ? - bo inni mówią mu, że miał szczęście w tym czy w tamtym przypadku a potem sam uczy się to szczęście dostrzegać. Im mocniej jest przekonany o własnym szczęściu tym mocniej go doświadcza. Jeżeli ktoś jest nieudacznikiem to tylko dlatego, że sam się za takiego uważa. Przyciąga do siebie nieszczęścia i niemiłe zdarzenia a robi to tym mocniej im mocniej wierzy w swój brak szczęścia. Im mocniej dana myśl jest w nas zakorzeniona tym trudniej ja zmienić. To samo dotyczy palenia. Jakże często w postach widać stwierdzenia ... nie wierzę - finał walki wiadomy ... i tak już wiele osiągnąłem - finał ten sam itd. Aby wygrać trzeba przebudować własną świadomość. Przestać być abstynentem na odwyku, napiętym do granic wytrzymałości twardzielem czy kimś takim. Trzeba rozebrać na części pierwsze swoją świadomość palacza, zdezintegrować ją i z tych kawałków zbudować nową - człowieka niepalącego. Jak się ją już zbuduje to nikt nas nie zachęci do palenia. Spróbujcie zachęcić do zapalenia kogoś kto nie pali. Popatrzy na Was jak na idiotę. Zapyta po co?. Przecież to śmierdzi, niszczy zdrowie, zmienia wygląd zewnętrzny - chyba trzeba być głupim żeby palić. O taką właśnie NOWą świadomość nam chodzi. I jeszcze jedno dla tych co odkładają na później, nie mają siły po wpadkach. Jak się nagnie drzewu młodą gałąź i puści ją to wróci do właściwego położenia błyskawicznie. Jak się ją trzyma latami nagiętą to niestety może to potrwać. Na pewno jednak im później tym trudniej. Wywróćcie więc Wasze Ego na drugą stronę i bądźcie niepalący a nie walczący. Nie ma co się napinać, płakać itd. Trzeba przebudować świadomość i popatrzyć z drugiej strony. Zadać sobie pytanie. Jestem niepalący - dlaczego miałbym palić?. Pozdrowienia i powodzenia.




Imię: Dawid
Trzeba odpowiedzieć sobie na jedno bardzo proste proste pytanie. Co chcę robić: palić, czy nie palić, a później ... zacząć to robić 🙂 Na początek jednak polecam dużo wody mineralnej, melisy, unikania mocnej kawy i nigdy nie wątpić słuszność zaprzestania palenia, to bardzo dobra decyzja!

Imię: kozibar
Odszukajcie w sobie wolność, która jest w kazdym z nas, ta wolnośc was poprowadzi , chyba że jestescie leniwi i rzycanie nie ma sensu((! Rozwijajcie swoje pasje, zamiłowania, chodzi tu o czas który poświęcaliśmy na palenie , bedzie go mnóstwo!! nuda , brak zajecia , marazm , samotność, nawet i głód są powodem , czynnikiem do zapalenia tego jednego!! starajcie się być szczęśkliwymi to bardzo ważne.... wiem łatwo radzic, trudno wykonać, ale mamy na to całe życie , więc do pracy!!!

Imię: Moria
Nikotyna tak mocno trzyma nas pod pantoflem, bo stała się pierwszą i najważniejszą nagrodą za wszystko co robimy. Kiedy jej zabraknie, jednym ze sposobów w jaki próbuje nas podejść uzależniony umysł, jest odebranie radości życia. Też to przerabiałam i to dosyć długo. Ktoś na tej stronce poradził mi żebym spisała 10 rzeczy które sprawiają mi dużą przyjemność. Wydawało mi się że nic nie będzie w stanie sprawić mi prawdziwej radości, że to papieros jest tym czego mi w życiu naprawdę potrzeba. Prawda jakie popapranie? Obserwacja takich myśli pozwolił mi dostrzec siłę nałogu i tym bardziej chciałam się uwolnić od palenia. Spróbuj zrobić taką listę i nagradzaj się kiedy tylko możesz. Nie ma siły- jeśli nie zapalisz będzie szarpało Cię coraz mniej, aż w końcu nadejdzie taki dzień kiedy wieczorem zdasz sobie sprawę z tego że przez cały dzień po prostu nie myślałeś o paleniu.

Imię: Agnieszka
Papierosy nie dają nam szczęścia, przyjemności i wsparcia. Sprawiają jedynie że tracimy nad swoim życiem kontrolę. Ile razy nie cieszyła nas randka czy spotkanie ze znajomymi w miejscu gdzie nie można palić, bo w naszej głowie tylko krzyk "Muszę zapalić!!!" Rzucając palenie nie rezygnujemy z czegoś wspaniałego, tylko zyskujemy wolność i spokój.

Anonim
Jak mnie korci to idę popatrzeć sobie w twarz do lustra zadając pytanie:
Czy naprawdę chcę zapalić ?
Odpowiedź brzmi: NIE!!!
I niech tak zostanie, polecam wam tą metodę.

Imię: Leszek
Witam Wszystkich. Dzisiaj dwa słowa o różnicy pomiędzy wiarą a nauką. Nauka jest, jak wiadomo próbą obiektywnej weryfikacji rzeczywistości. W naszej sytuacji czyli na potrzeby rzucających przejawia się to statystyką, która mówi, że np. pośród rzucających do palenia wraca po pierwszym tygodniu np. 30% po pierwszym miesiącu następne 30% a w niepaleniu powyżej roku utrzymuje się załóżmy 10%. Stosując podejście naukowe popadamy w zwątpienie gdyż myślimy tak. Tylko 10% rzuca definitywnie. Czy ja jestem w tych 10%, czy jestem silniejszy od innych. Jeżeli zaś zapalimy to usprawiedliwiamy się, że pozostałe 90% też się poddało. Wiara jak wiadomo z obiektywnym opisem rzeczywistości ma niewiele wspólnego gdyż w naszej sytuacji czyli na potrzeby rzucających przejawia się niezachwianą pewnością, że rzuciliśmy, nie poddamy się i wygramy. Nie odnosimy naszej sytuacji do statystyk. Po prostu wiemy, wierzymy, ze nam się uda. Dlatego właśnie rzucającym potrzeba wiary a nauka nie zając, nie ucieknie. Pozdrowienia świąteczne i wiary Wam życzę.




Imię: Michał
Mnie pomogła książka, którą przeczytałem 10 lat temu. To była książka "Obudź w sobie olbrzyma" Anthony'ego Robbinsa. Był tam rozdział o tożsamości człowieka. Na tożsamość składają się dobre, złe i obojętne przekonania, które wykorzystujemy do zdefiniowania własnej osobowości. Mechanizm myślowy każdego człowieka w oparciu o te przekonania działa mniej więcej tak, iż zakładając, że nasze zdolności i możliwości są niezmienne, jednak zakres ich wykorzystania zależy od tożsamości czyli od tego, jak definiujemy siebie. Otóż jednym z elementów tożsamości każdego uzależnionego palacza jest przekonanie, że jest się palaczem. Przekonanie! Wystarczy więc wyrzucić z własnego systemu przekonań (z tożsamości) to przekonanie właśnie i zastąpić je innym przekonaniem (ja zastosowałem przekonanie, że nie jestem jakąś śmierdzącą popielniczką, tylko mężczyzną czystym, schludnym, dbającym o zdrowie fizyczne i emitującym subtelny męski zapach dobrych kosmetyków). Każdy może zastąpić to samo przekonanie, że jest palaczem innym niż mój pomysłem. Musi on dla danej osoby być jednak bardzo ważnym przekonaniem, żeby osiągnąć cel. Efekt? Nie palę już od 10 lat. Wiem, że nigdy nie zapalę, mimo, że moja żona kopci jak parowóz w domu. Nie przeszkadza mi, kiedy ktoś pali przy mnie. śmieszy mnie tylko, kiedy widzę człowieka przypalającego śmieszną papierową rurkę wypełnioną brudnym zielskiem. Widzę, jak wciąga niebieski dym w siebie, zaraz potem wypuszcza szary z powrotem i zastanawiam się, po co to robi... ) I jeszcze jedno: Od dziesięciu lat towarzyszy mi świadomość, że dużo trudniej było mi przywyknąć do palenia (trwało to koło siedmiu dni w męczarniach) niż rzucić. To była jedna chwila. Aha! Nie używałem silnej woli. Nie miewam jej... Pozdrawiam, Michał

Imię: Leszek
Witam Wszystkich serdecznie. Dawno nie pisałem, za co przepraszam, ale jakoś brakuje weny i w sumie dobrze mi z niepaleniem. Piotrek wywołał mnie do tablicy ( właśnie Piotrek pisałem - już drugi raz moja reakcja wyprzedza Twój zew) a dług wobec tej stronki trzeba spłacać. W końcu gdy pogrążałem się w szaleństwie pierwszych tygodni rzucania i wystawał mi już tylko nos z odmętów to z paszczy szaleństwa wyciągała mnie pomocna dłoń tych i owych bywalców tej strony za co serdecznie dziękuję. Dla tych świeżych więc, jeszcze zagubionych rzucaczy powtórzę kilka tez na temat przyzwyczajania się do palenia i przyzwyczajania się do niepalenia. To bardzo ciekawy, wielopoziomowy temat tym bardziej, że to jak droga z górki i pod górkę. Trasa niby ta sama a odczucia kompletnie różne. Trochę będę się powtarzał żeby ująć temat całościowo ale mam nadzieję, że starsi stażem mi wybaczą. Patrząc dość ogólnie na problem wszystko jest bardzo proste a zaczyna się od tego, że jako istoty ludzkie jesteśmy dość skomplikowaną fabryką biochemiczną zarządzaną za pomocą różnego rodzaju neurotransmiterów wywołujących konkretne reakcje organizmu. Nie ułatwia nam życia też to, że jesteśmy dodatkową fabryką, która myśli, posiada emocje lub jak twierdzą niektórzy duszę. Taka skomplikowana konstrukcja jest zarządzana przez naszą wolę a ta z kolei zależy od naszego rozwoju osobniczego. Często więc decyzje rzutujące na całe życie lub też popychające fabrykę w jakimś konkretnym kierunku podejmujemy będąc młodzi, niedoświadczeni i ukierunkowani na doraźne, krótkotrwałe korzyści bez świadomości ich konsekwencji. Przyzwyczajamy się do palenia - co się dzieje? Pierwsze papierosy nas duszą. Dym gryzie w gardło jest nieprzyjemnie jednakże jakaś nagroda emocjonalna pcha nas w kierunku palenia. Poczujemy się doroślejsi, ważniejsi czy też uzyskamy akceptację jakiejś grupy na jakiej nam zależy. Niestety całkiem przy okazji robimy sobie krzywdę na poziomie neurohormonalnym. Nikotyna zawarta w papierosach uaktywnia wydzielanie dopaminy, neurotransmitera zwanego też hormonem szczęścia. Po każdym papierosie stężenie dopaminy w organizmie rośnie a my na poziomie mentalnym odczuwamy zadowolenie ( szczęście?) na poziomie fizycznym zaś odprężenie czy też ulgę. W bardzo krótkim czasie organizm przyzwyczaja się do jakiegoś stężenia dopaminy i żąda go już stanowczo zwiększając jednocześnie dawkę z upływem lat. Dlatego też co jakiś czas gdy tylko stężenie się zmniejsza zapalamy papierosa, aktywujemy wydzielanie neurotransmitera i kółko się zamyka. Na poziomie emocjonalnym jest jeszcze gorzej. Zapamiętujemy emocje jakie wiążą się z paleniem. To przeczytajcie dwa razy. Karbujemy sobie w naszej głowie, że papieros wiąże się właśnie z odstresowaniem - dlatego w nerwach ręka automatycznie sięga po paczkę. Niestety dotyczy to także emocji pozytywnych - papieros daje rozluźnienie. Dlatego właśnie tak ciężko się oprzeć paleniu podczas spotkań towarzyskich czy też miłego wyjazdu w gronie palących znajomych. Przyzwyczailiśmy się do palenia, najczęściej bardzo szybko. Podobno wystarczy czasem kilka dni aby wyryć bruzdy neurohormonalne a potem już je tylko pogłębiamy. Palimy - co się dzieje? Przez, niestety najczęściej, lata utrwalamy postępowanie w różnych sytuacjach. Produkujemy schematy. Im więcej lat palenia, tym więcej ciężkich schematów. Przykłady - przerwa w szkole lub na uczelni. Oczekiwanie na przystanku. Zajęcie stolika w restauracji. Zakończenie obiadu ...itd., itp. Każdy z Was mógłby w tym momencie wyliczyć swoje najbardziej wypracowane schematy i moglibyśmy stwierdzić jak idiotyczne są niektóre z nich. Jeżeli chcecie się zabawić możecie sobie powymieniać najdziwniejsze schematy jakie wypracowaliście sobie w trakcie Waszego palenia. W pewnym momencie, nie wnikając w przyczyny decyzji decydujemy się na rzucenie. Warto zwrócić uwagę, że bardzo często decyzja o rzucaniu jest odkładana miesiącami, czy też latami pomimo świadomości, że chcemy czy też powinniśmy to zrobić. Gasimy ostatniego papierosa - co się dzieje?. Najpierw poziom neurobiologii. Bruzdy neurohormonalne wysychają. Dopomina przestaje się wydzielać. Stężenie hormonu szczęścia spada. Ogarnia nas furia, frustracja, depresja. Zamieniamy się w monstrum. Taki stan histerycznego rozchwiania emocjonalnego potrwa maksymalnie do dwóch, trzech tygodni, jednakże najgorsze są pierwsze dwa, trzy dni. To faza zwierzęca. Jak zwierzę w klatce miotamy się w poszukiwaniu dopaminy, której zabrakło. Lekarstwem na ten stan i nie tylko bo to lekarstwo uniwersalne jest wysiłek fizyczny. Podczas wysiłku po jakiś trzydziestu minutach wydzielają się inne hormony szczęścia- endorfiny. Organizm dostaje równoprawny produkt i daje zwierzęciu trochę odetchnąć. Po fazie zwierzęcej przychodzi faza człowiecza czyli uzależnienie na poziomie psychicznym - wymienione wcześniej schematy emocjonalne. Każdy z tych schematów trzeba przerobić, osłabić go i odebrać mu moc. Po paru razach zaś zamienić na nowy, niezwiązany z paleniem schemat. Jeżeli nie zapalicie podczas jednej przerwy w zajęciach, podczas następnej będzie łatwiej a po kilku problem zniknie. Jako, że nikt nie zgłębił jeszcze ludzkiej psychiki do końca tak trudno jest wytrwać w niepaleniu mimo upływu czasu. Wypracowane przez lata sytuacje emocjonalne wracają jak bumerang i dlatego czasem mamy podszepty umysłu typu. Czy to ma sens?. Może zapalę i będzie miło. Wszyscy mnie denerwują - zapalę i się rozluźnię itp. Na szczęście natura wyposażyła nas w wielką broń jaką jest skleroza. Każdy pewnie słyszał od starszych, że czas leczy wszelkie rany. Nieszczęśliwe miłości, napięcia emocjonalne i ...palenie też. Po pewnym czasie - trzeba jednakże pracować nad przebudową świadomości - odsyłam do działu motywacja - wspomnienia dotyczące palenia przykryje kurz. Jeżeli uda nam się przebudować świadomość i przestać się napinać czyli zacząć być niepalącym a nie rzucającym to świetnie - wygramy. Jeżeli nie to nie. Co dalej każdy z Was wie. Warto spróbować przepchnięcia. Jeżeli uda nam się znaleźć jakieś zainteresowanie, hobby czy inną interesującą aktywność nie związaną z paleniem to wtedy łatwiej pokryją się kurzem wspomnienia o paleniu. Musi jednakże być to coś mocnego bo mocne można przepchnąć tylko mocniejszym. Ja bym sugerował jakąś aktywność sportową, która daje wam radość bo po pierwsze absolutnie nie wiąże się z paleniem a po drugie dodatkowo dostajecie porcję endorfin co znakomicie ułatwia życie. Dlatego właśnie porównanie do górki na początku. Przyzwyczaić się do palenia to tak jak puścić piłkę z górki odzwyczaić się zaś to tak jak ją tam z powrotem wepchnąć. W tym miejscu uwaga natury praktycznej. Jeżeli nie chcecie zamienić się w Syzyfa, a miał ciężkie życie facet, to nie próbujcie już nigdy papierosów. Po dłuższej przerwie uderzenie dopaminy jest tak silne, że możecie tego nie wytrzymać i natychmiast wrócicie do palenia. Każdy z Was, szczególnie starsi forumowicze widział tych syzyfowych prac wiele. Praca polega na tym żeby tą kruchą stabilizację w niepaleniu utrwalić i ustabilizować a próbowanie temu zdecydowanie nie służy. Sami to doskonale wiecie. I jeszcze jedno DECYZJĘ O POWROCIE DO PALENIA ZAWSZE PODEJMUCIE SAMI I śWIADOMIE. Nie oszukujcie się proszę, że sytuacja Was zmusiła albo ktoś podstępnie Was poczęstował. Nad emocjami trzeba panować i pracować nad tym z całą mocą. Tak, między innymi, wyraża się człowieczeństwo. Na koniec jeszcze jedna uwaga o strachu. Często widzę stwierdzenia boję się co będzie, obawiam się, że mnie będzie kusić itd. itp. Strach jest złym doradcą. Wystarczy się nie bać i powiedzieć sobie. Rzuciłem(am) nieodwołalnie, niczego się nie boję akceptuję każdą cenę, nawet taką, ze będzie czasami źle i to wszystko. Sytuacje- jakie by nie były- są zawsze neutralne dopiero nasz stosunek do nich określa ich zabarwienie emocjonalne. Powiedzcie więc sobie. Jestem niepalący(a), papieros jest dla mnie całkowicie obojętny, akceptuję taki stan i dobrze mi z tym. Możecie tez dodać tak jak Stefek Burczymucha ( ja ten wierszyk czytałem w dzieciństwie i pamiętam do dziś) " Ja niczego się nie boję, choćby tygrys to ustoję". Pozdrowienia i powodzenia dla całej miłej gromadki.

Imię: Leszek
Jest to nieodmiennie jedno z głównych pytań - kiedy będę wolny(a)?. W mojej opinii odpowiedź jest banalna - nigdy. Ale, ale... nie rozpaczajcie da się z tym żyć. Trzeba zdać sobie tylko sprawę z faktu, że od powrotu do nałogu dzieli nas zawsze tylko jeden papieros i przyjąć to za prawdę objawioną. Jeżeli tak postąpimy to wystarczy go nigdy nie zapalić i po problemie. W tym miejscu pragnę pocieszyć początkujących rzucaczy, ze po jakim czasie jest to relatywnie łatwe. Tak jak w pierwszych dniach czy tygodniach rzucania najczęstszą myślą jest myśl żeby zapalić i ta myśl jest dodatkowo podbudowywana samoprowokacjami, prowokacjami rodzinnymi, użalaniem się nad sobą, biadoleniem, że się nie wytrzyma itd. itp. czyli próbami poszukiwania samousprawiedliwienia dla swojej ewentualnej słabości. Tak potem, z biegiem czasu, ta myśl powraca z coraz mniejszą częstotliwością. Po kilku miesiącach wręcz postrzegamy siebie jako niepalących i jeżeli zobaczymy dwie grupy ludzi - jedna palących a druga niepalących odruchowo zaliczymy się do tej drugiej. Po jakimś też czasie zaczynamy widzieć rzeczy takimi jakimi są naprawdę bo to, że rzucamy to najczęściej emocje. Nie chcemy umrzeć na raka, nie chcemy zaszkodzić dziecku, nie chcemy śmierdzieć, nie chcemy być wykluczeni skądś tam lub też chcemy mieć białe zęby, chcemy mieć kondycję, chcemy ...itd, itp.. Po jakimś czasie i zapewniam Was, że ja to widzę wyraźnie, zauważamy, że palenie jest po prostu głupie nie dając nic zabiera tak wiele. Po pewnym więc czasie ( a są to co najwyżej miesiące) wystarczy tylko o tym nie zapominać. Czego wszystkim i świeżym i starym życzę. Pozdrowienia i powodzenia.

Co się dzieje gdy rzucisz palenie ?

  • po 2 godzinach organizm pozbędzie się nikotyny,
  • po 6 godzinach zwolni się tętno i zmniejszy ciśnienie krwi,
  • po 12 - 24 godzinach organizm wydali toksyczny tlenek węgla,
  • po kilku dniach powróci smak i węch,
  • po 3 godzinach wzrosną rezerwy wentylacyjne płuc,
  • po 2 miesiącach naczynia krwionośne odzyskają elastyczność,
  • po 5 miesiącach ryzyko powstania choroby wieńcowej będzie takie samo jak dla osób niepalących, znacznie zmniejszy się także ryzyko zachorowania na raka.